Drodzy czytelnicy, przestrzegamy przed fałszywymi "Węgrami" którzy znowu próbują oszukiwać mieszkańców naszego regionu i to skutecznie czasem im się to udaje. Ostatnio byli w naszej miejscowości.
Podjeżdżają pod dom i obiecują szybką naprawę po kosztach. Po wykonanej usłudze żądają zapłaty wielokrotnie przewyższającej umówione wynagrodzenie. Nie płacisz, licz się z przykrymi konsekwencjami. Rzekomi budowlańcy z Węgier jeżdżą po całej Polsce. Polskie prawo mają w jednym palcu – wiedzą, że są bezkarni. Panie, te rynny nie wytrzymają najbliższej ulewy - mówią oszuści. Potem je wymieniają i windują cenę, często ustalonej wstępnej stawki kilkuset zł do kilku tysięcy finalnie.
Oszustów zazwyczaj jest kilku. Trzech, może czterech. Parkują przed wcześniej wytypowanym domem, wychodzą z busa i głośno dyskutują, wskazując na uszkodzone, ich zdaniem, rynny. Upewniają się, że przy domu jest jego właściciel lub mieszkaniec. Gdy pada pytanie, czy może on nieoczekiwanym gościom w czymś pomóc, oszuści przystępują do działania. Czasami nawet nie potrzebują do tego zachęty. Podają się za obcokrajowców, najczęściej Węgrów. Mają śniadą karnację, ale łamaną polszczyzną potrafią się porozumieć. Informują, że rynny nie wytrzymają kolejnego deszczu, że mogą zagrażać mieszkańcom i koniecznie trzeba je wymienić. I akurat tak się składa, że mają ze sobą pasujące materiały, których chętnie się pozbędą. Bo akurat wracają z innej budowy.
Oczywiście robotę wykonają po kosztach, żeby tylko pozbyć się zalegających w bagażniku rynien. Dopóki więc oszuści nie grożą użyciem siły, niewiele da się zrobić. A oszustów znajdziemy w całej Polsce. Ogólnopolskie media donosiły o tego typu przypadkach w różnych regionach naszego kraju. Najlepiej więc w takich sytuacjach nie zgadzać się na żadną usługę. Bo później trzeba będzie sporo zapłacić, w niektórych przypadkach do 5 000 zł za 10 metrów wymienionej rynny.
O narastającym problemie pisały już zeszłym roku ogólnopolskie media. Dla przykładu podajemy link: Zobacz